Wiemy, gdzie może znajdować się skradziony w Gdańsku obraz Pietera Brueghla „Kobieta przenosząca żar”!

Pieter Brueghel II, Kobieta przenosząca żar, ok. 1626 r. Olej na desce. Fot. K. Erz, Pieter Brueghel der Jüngere, stolen, Gdansk, Poland
Pieter Brueghel II, Kobieta przenosząca żar, ok. 1626 r. Olej na desce. Fot. K. Erz, Pieter Brueghel der Jüngere (1564–1637/38). Die Gemälde mit kritischem Oeuvrekatalog, Verlag, 2000.

24 kwietnia 1974 r. w Muzeum Narodowym w Gdańsku stwierdzono kradzież dwóch, wyjątkowo cennych obrazów: Ukrzyżowania Antoona van Dycka oraz Kobiety przenoszącej żar Pietera Brueghla Młodszego. Odkrycia dokonano przez przypadek. Jedna z pracownic muzeum podczas rutynowego sprzątania najprawdopodobniej potrąciła wiszący na ścianie obraz Brueghla, który wraz z ramą spadł ze ściany. Z ramy, zamiast oryginału dzieła słynnego flamanda, wypadła reprodukcja wycięta z kolorowego pisma. Przy okazji stwierdzono, że wiszące nieopodal Ukrzyżowanie van Dycka także zostało skradzione i zastąpione nieudolnym falsyfikatem.
Przeprowadzone przez służbę kryminalną KW MO śledztwo nie wykryło sprawców, nie udało się także odzyskać ukradzionych obrazów, ani nawet wpaść na jakikolwiek trop, który umożliwiłby ich odnalezienie. Pół roku po kradzieży sprawę umorzono. W 2008 r. na wniosek Dyrektora Muzeum Narodowego w Gdańsku śledztwo zostało wznowione przez policyjne tzw. „Archiwum X”. Również i to dochodzenie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów.


Przez 45 lat w prasie i mediach snuto rozmaite teorie, przytaczano fakty, domysły i nieznane relacje świadków. Niektórzy zaczęli już nawet wątpić, czy zagadka tajemniczej kradzieży w Muzeum Narodowym w Gdańsku zostanie kiedykolwiek rozwikłana i czy uda się natrafić na jakąkolwiek informację, która przybliży nas do odnalezienia skradzionych obrazów.
Tak było aż do dzisiaj. Dzięki naszym ustaleniom wiemy, że obraz Kobieta przenosząca żar Pietera Brueghla Młodszego został przemycony za granicę a posiadane przez nas informacje mogą doprowadzić do wskazania miejsca jego przechowywania.
„Piątkowe przedpołudnie, 26 kwietnia 1974 roku. Robotnicy z pobliskiej budowy słyszą krzyk dobiegający z cmentarza Żołnierzy Radzieckich przy ul. Legionów w Gdyni. Kiedy dobiegają, widzą przy mogile płk. Stanisława Dąbka płonącą postać. Biegną po koc, próbują zgasić ogień. Za późno. Mężczyzna ginie w męczarniach.” – taką relację przytacza w swoim reportażu poświęconym śmierci celnika Romualda Wernera, dziennikarka „Dziennika Bałtyckiego” Dorota Abramowicz, badająca sprawę kradzieży obrazów.
„Alarmował ministra kultury o wywozie dzieł sztuki przez gdyński port. (…) Sprawą (…) zainteresowała się milicja. Werner został wezwany na przesłuchanie do Komendy Miejskiej Milicji przy ul. Portowej w Gdyni. Termin przesłuchania wyznaczono na 26 kwietnia 1974 roku, na godzinę 12. Dwie godziny wcześniej pod dom Wernerów zajechali milicjanci, by zawieźć celnika do komendy. Ten odmówił, twierdząc, że to za wcześnie. Chciał iść sam. W drodze z Orłowa do placu Kaszubskiego – nie wiadomo, w jaki sposób – znalazł się przy grobie pułkownika Dąbka na cmentarzu przy ul. Legionów. Ktoś oblał go benzyną i podpalił. Sprawców nie odkryto.” „Zginął dwa dni po kradzieży cennych obrazów, a śledztwo w sprawie jego śmierci umorzono.” – pisze dalej autorka reportażu.

Pieter Brueghel II, Kobieta przenosząca żar, stolen, Gdansk, Poland
Pieter Brueghel II, Kobieta przenosząca żar. Fotografa archiwalna.
Antoon van Dyck, Ukrzyżowanie, skradziony, stolen, Gdansk, 1974
Antoon van Dyck, Ukrzyżowanie. Obraz skradziony z MN w Gdańsku w 1974 r. Fot. archiwalna.

To jeden z kilku niewyjaśnionych wątków związanych z kradzieżą dokonaną wówczas w Muzeum Narodowym w Gdańsku. Inny wiąże z nią działalność Służby Bezpieczeństwa (SB), która przejęła śledztwo od milicji i ponoć miała ochraniać sprawców. Jeszcze inny to tajemnicza para młodych ludzi, którzy w czytelni Biblioteki PAN w Gdańsku, z czasopisma Polska wycięli kolorową reprodukcję obrazu Brueghla. Podmalowana flamastrami i naklejona na sklejkę zastąpiła skradziony oryginał.
„To były najcenniejsze, po „Sądzie Ostatecznym” Hansa Memlinga, obrazy znajdujące się w zbiorach naszego muzeum. Podejrzewam, że zostały ukradzione na specjalne zamówienie. I prawdopodobnie wywiezione za granicę.”– mówi dyrektor Muzeum Narodowego w Gdańsku Wojciech Bonisławski.
Niewielkie rozmiarami dzieło Breugla (tondo o średnicy 17 cm, namalowane olejno na desce), przedstawia kobietę ubraną w charakterystyczny chłopski strój, w jednej ręce trzymającą szczypce z tlącym się żarem, w drugiej kociołek z wodą. Scena rozgrywa się na tle letniego, wiejskiego krajobrazu ze sztafażem, na brzegu obrośniętej tatarakiem sadzawki, po której pływają dwie kaczki. Przed wiejskimi zabudowaniami, z lewej strony obrazu, tuż pod płonącą żagwią widzimy zajętą rozmową parę oraz biegnącego obok psa. Po prawej stronie dostrzegamy odwróconego tyłem do widza mężczyznę i drugiego niosącego wiadro z wodą, dalej kobietę karmiącą kury, a tuż za nią z ciemnego wnętrza chaty wyłania się jeszcze jedna kobieca postać. W ich stronę, na tle meandrującej wśród zieleni drogi, energicznym krokiem zmierza mężczyzna w czerwonym kaftanie, z widłami w ręku. Kompozycję zamyka złociste niebo odcięte linią dachów i sylwetami drzew z latającymi na ich tle ptakami. Całość utrzymana jest w charakterystycznej dla Breughla tonacji brązów, czerwieni, świetlistych ugrów i zgaszonych, perlistych zieleni.
Obraz swoją tematyką odwołuje się do jednego z flamandzkich przysłów (nieść w jednej ręce ogień a w drugiej wodę – co można interpretować jako dwulicowość lub dwoistość ludzkiej natury) i nawiązuje do fragmentu słynnej kompozycji Breugla Starszego z 1559 r., zatytułowanej Przysłowia niderlandzkie, znajdującej się obecnie w Gemäldegalerie w Berlinie. Z dzieła tego, jak i z całej twórczości swojego ojca, Pieter Brueghl Młodszy czerpał niezwykle obficie, kopiując i przetwarzając je w swoim malarskim warsztacie na ogromną skalę.

Znanych jest sześć kompozycji ilustrujących to konkretne przysłowie, namalowanych własnoręcznie przez Brueghla Młodszego lub przez jego pracownię. Trzy z nich przedstawiają kobietę z żarem na tle zimowego krajobrazu. Są sygnowane, a jedna datowana 1626. Trzy następne ujęcia rozgrywają się na tle krajobrazu letniego. Pierwsze – (dzieło pracowni), sprzedano w Sotheby’s w 2010 r., drugie – z dawnej paryskiej kolekcji małżeństwa de Flers kupił do swoich zbiorów Konstantin Mauergauz (jest w Rosji) i trzecie – najbardziej nas interesujące, to wersja skradziona z Muzeum Narodowego w Gdańsku. Spośród wariantów letnich, prezentująca najwyższy poziom artystyczny.
„Obawiam się, że za mojego życia zagadka [kradzieży, red.] nie zostanie rozwiązana”– wieszczył w jednym z wywiadów prasowych poprzednik obecnego dyrektora MNG, Tadeusz Piaskowski. Wszystko na to wskazuje, że dzięki naszym ustaleniom, jesteśmy bliżej jej rozwiązania niż by mogło się wydawać.

Brueghel, Kobieta przenosząca żar
Karta inwentarzowa obrazu. Fot. Krajowy wykaz zabytków skradzionych lub wywiezionych za granicę.


Kilka dni temu rutynowo przeglądałem trudno już dzisiaj dostępny Katalog skradzionych i zaginionych dóbr kultury autorstwa Jana Świeczyńskiego, wydany w 1988 r. w nakładzie 850 egzemplarzy. Przypadkowo uwagę moją zwróciła strona z kartą inwentarzową i fotografią Kobiety przenoszącej żar Pietera Brueghla Młodszego (w karcie publikacji jak i na stronie skradzionezabytki.pl jako praca Bruegla Starszego). Naturalnie sprawa kradzieży obrazu z MNG była mi znana, ale nigdy nie zgłębiałem tematu bardziej niż relacjonowały to medialne doniesienia. Postanowiłem przyjrzeć się tamtym wydarzeniom i ich okolicznościom trochę bliżej.
Dość szybko na jednym z portali internetowych natrafiłem na nieznaną mi, zaskakująco dobrej jakości, czarnobiałą, archiwalną fotografię dzieła Brueghla. Z zawartej tam informacji wynikało, że obraz znajdował się w kolekcji H. Weijersa w Tilburgu w Holandii. To była nowa i niezwykle ważna informacja dotycząca proweniencji dzieła Brueghla.
Nie ma jej bowiem na muzealnej karcie inwentarzowej reprodukowanej w artykule Moniki Barwik „Flamandowie z Muzeum Narodowego w Gdańsku”, zamieszczonym w piśmie Cenne, Bezcenne, Utracone. Autorka artykułu pisze również, że nie wiadomo kiedy obraz trafił do Stadtmuseum w Gdańsku. W wydanym w 1943 r. katalogu nabytków gdańskiego muzeum za lata 1940/41 nie ma wzmianki o dziele Brueghla. Wysoki numer inwentarzowy jaki nadano obrazowi wskazuje na to, że najprawdopodobniej trafił on do zbiorów muzeum pod koniec wojny, być może w 1944 r. Helena Kowalska w swoim opracowaniu Strat wojennych Muzeum Miejskiego (Stadtmuseum) w Gdańsku, w rozdziale poświęconym działalności muzeum w okresie wojennym, pisząc o dokonywanych w tym okresie zakupach dzieł sztuki, obrazu Brueghla nie wymienia.
„Zakupów dokonywano od osób prywatnych i marszandów oraz korzystano z pośrednictwa domów aukcyjnych z Austrii, Niemiec i Holandii. Napływające oferty ze zdjęciami były starannie analizowane pod kątem uzupełniania historycznych zbiorów, głownie kolekcji malarstwa holenderskiego i flamandzkiego (…) Willi Drost [ówczesny dyrektor Muzeum, red.] wyjeżdżał do Holandii w poszukiwaniu dzieł malarzy, których nie posiadała jeszcze gdańska galeria malarstwa”.
Jak się okazało nazwisko Weijersa stało się kluczowym tropem dla całej sprawy, a dalsze poszukiwania tylko mnie w tym utwierdzały. Szukałem dalej. Ostateczne potwierdzenie, że obraz Kobieta przenosząca żar Pietera Brueghla Młodszego istnieje, znalazłem w dwutomowym katalogu dzieł Brueghla, „Pieter Brueghel der Jüngere (1564–1637/38) Die Gemälde mit kritischem Oeuvrekatalog”, wydanym w 2000 r. ! Jego autorem jest znany niemiecki historyk sztuki, specjalista od malarstwa przedstawicieli rodziny Breuglów, Klaus Ertz. W swojej publikacji Ertz na całej stronie reprodukuje w kolorze skradziony z Gdańska obraz! W nocie katalogowej podaje także jego proweniencję pisząc, że do 1939 r. (!) znajdował się w „Pomovde Museum” (?) w Gdańsku (zapewne chodzi o Muzeum Pomorskie, taką nazwę Muzeum Narodowe w Gdańsku nosiło w okresie powojennym), następnie, do 1940 r. w kolekcji Beckers w Hadze, a w 1940 r. w kolekcji H. Weijersa w Tilburgu. Jednak najważniejsza informacja jaką zamieszcza autor jest taka, że w 1992 r. obraz znajdował się w kolekcji prywatnej w Holandii!


Nie wiem na jakiej podstawie Ertz zamieścił notę dotyczącą gdańskiej proweniencji dzieła Brueghla. Na razie, możemy tylko snuć przypuszczenia. Faktem jest, że do 1945 r. Kobieta przenosząca żar była w zbiorach Stadtmuseum w Gdańsku. Przejęta przez trofiejne brygady Armii Czerwonej, jako łup wojenny trafiła do Związku Radzieckiego. W wyniku przeprowadzonej w 1956 r. rewindykacji, z ZSRR powróciła do Gdańska, do zbiorów ówczesnego Muzeum Pomorskiego, kontynuującego tradycje gdańskiego Stadtmuseum. Niespełna trzydzieści lat później została skradziona i słuch o jednej z najcenniejszych powojennych strat zaginął na 45 lat. Aż do dzisiaj.
Należy tutaj wspomnieć o jeszcze jednym, bardzo istotnym aspekcie, który będzie wymagał dalszych badań i ustaleń, a który może zaważyć na stanie prawnym odzyskanego ewentualnie przez Polskę obrazu Brueghla. Dotyczy on osoby Weijersa i okoliczności nabycia obrazu przez Stadtmuseum w Gdańsku, a raczej jego zbycia przez Weijersa. Może to mieć znaczenie w świetle pewnych powojennych faktów związanych ze zbiorami Weijersa. Otóż w latach 2008-2010 spadkobiercy holenderskiego kolekcjonera złożyli w Hadze, w siedzibie tzw. Restitutions Committee (Komitecie Doradczym ds. oceny Wniosków o Restytucję Obiektów o Wartości Kulturalnej i Drugiej Wojny Światowej) wnioski z roszczeniem w sprawie restytucji dziewięciu obrazów z Netherlands Art Property Collection (NK Collection). Zasobu dzieł sztuki znajdujących się pod zarządem państwa, co do których zachodzi podejrzenie, że ich właściciele utracili je w wyniku działań reżimu nazistowskiego. Spadkobiercy Weijersa podnieśli fakt, że sprzedaż obrazów została wymuszona. Restitutions Committee nie podzielił tej opinii i po zbadaniu sprawy odrzucił roszczenie.
Nie udało mi się ustalić w jakich okolicznościach Weijers sprzedał, pozbył się, a może utracił obraz Breughla. Nie wiem również czy Stadtmuseum w Gdańsku zakupiło go bezpośrednio od niego, czy może od osoby trzeciej lub na aukcji sztuki. Fakt ten jednak może mieć ogromne znaczenie dla dalszych dziejów obrazu.

Zgadzam się z opinią Dyrektora Muzeum Narodowego w Gdańsku, Wojciecha Bonisławskiego, że kradzież obrazu Kobieta przenosząca żar Pietera Brueghla Młodszego i Ukrzyżowania van Dycka z Muzeum Narodowego w Gdańsku została zaplanowana, przygotowana i przeprowadzona z myślą o ich przemycie i sprzedaży na zachodnim rynku antykwarycznym. Fakt, że obrazy zniknęły razem, świadczy o tym, że zleceniodawcy kradzieży mieli rozeznanie zarówno co do warunków ich ekspozycji, zabezpieczeń a raczej ich braku, a także wartości obu dzieł i możliwego do osiągnięcia zysku z ich odsprzedaży.
Pozostaje pytanie, co dalej? Katalog Ertza został opublikowany dziewiętnaście lat temu, a informacja o tym, że obraz znajduje się w kolekcji prywatnej w Holandii dotyczy roku 1992. Jednak przez cały ten czas, aż do chwili obecnej, obraz Breughla nie pojawił się w żadnym z renomowanych domów aukcyjnych. Naturalnie mógł zostać sprzedany poza oficjalnym rynkiem sztuki, bez zbytnich dociekań potencjalnego nabywcy co do jego proweniencji. W końcu, katalog Ertza w znacznym stopniu ją uwiarygadnia. Nawet jeżeli tak się stało, to osoba Klausa Ertza jest tutaj łącznikiem i potencjalnym źródłem informacji o dokładnym miejscu przechowania w 1992 r. skradzionego z Gdańska obrazu.

Istnieją w systemie prawnym państw członkowskich UE możliwości, takie jak chociażby END (Europejski Nakaz Dochodzeniowy), który umożliwia prowadzenie czynności dochodzeniowych na terytorium innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej. Z procedury tej Polska skorzystała ostatnio po raz pierwszy w przypadku orła ze sztandaru 1 Pułku Strzelców Podhalańskich wystawionego w ofercie monachijskiego domu aukcyjnego Hermann Historica.
Nie ma bowiem już najmniejszych wątpliwości, że skradziony w 1974 r. z Muzeum Narodowego w Gdańsku obraz Kobieta przenosząca żar Pietera Brueghla Młodszego istnieje i znajduje się w kolekcji prywatnej. Pozostaje już tylko niewielki krok do ustalenia, gdzie jest dokładnie. Być może, przy okazji uda się także natrafić na trop Ukrzyżowania van Dycka. Ale to jest już rolą Policji i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.


W tym przypadku pośpiech jest jak najbardziej wskazany.