Zamach Piekarskiego na króla Zygmunta III Wazę

Zygmunt III Waza, zamach
Moment zamachu według akwaforty z dzieła Hioba Ludolfa „Allgemeine Schau – Bühne oder Welt” (1699 r.) Fot. polona.pl

Niedzielnego poranka, 15 listopada 1620 roku, około godziny 9, król Zygmunt III Waza zmierzał do katedry św. Jana. Idąc krytym gankiem łączącym Zamek ze świątynią, został zaatakowany przez szlachcica Michała Piekarskiego, który zadał władcy kilka ciosów nadziakiem. Dzięki szybkiej reakcji otaczającej świty oraz królewicza Władysława, zamachowca obezwładniono i ujęto. Rany jakie odniósł monarcha okazały się niegroźne. Czyn Piekarskiego, zainspirowany zabójstwem króla Francji Henryka IV dokonanym przez François Ravaillaca, wywołał zamęt i powszechne oburzenie w Warszawie. Sądzono nawet, że miasto zaatakowali Tatarzy. Zamachowca szybko osądzono i parę dni później, po trwających kilka godzin publicznych torturach, stracono przez rozerwanie końmi na tzw. Piekełku – u wylotu ul. Piekarskiej na Podwalu.

Piekarski atakując monarchę użył nadziaka zwanego inaczej obuchem, o której to broni tak pisał Kitowicz w swoich pamiętnikach: „straszne to było narzędzie w ręku Polaka, ile podówczas, gdzie panował humor do zwad i bitwów skłonny. Szablą jeden drugiemu obciął rękę, wyciął gębę, zranił głowę, krew zatem dobytą z adwersarza tamowała zawziętość. Obuchem zaś zadał ranę często śmiertelną, nie widząc krwi i dlatego nie widząc jej nie zaraz się upamiętał, waląc raz na raz i nie obrażając skóry łamał żebra i gruchotał kości. Szlachta, chodząca z tymi obuchami, najwięcej odbierała nimi zdrowie swoim poddanym, a często i życie”.

Zygmunt III Waza, zamach, nadziak
Rysunek nadziaka. Fot. z katalogu aukcyjnego Thomas Del Mar Ltd.

Zła reputacja nadziaka jako wyjątkowo okrutnej broni była powszechna, „instrument to był prawdziwie zbójecki, bo kiedy jeden drugiego końcem ostrym nadziaka trafił po zauszku, do razu zabijał, wpędzając w skronie żelazo fatalne aż na wylot”. Na drzwiach jednego z kościołów umieszczono nawet tablicę ostrzegającą „o klątwie na takowych, którzy by się do tamtego domu Bożego z takim instrumentem prawdziwie zbójeckim wchodzić ważyli”. W wyniku wydarzeń związanych z zamachem sejm zakazał publicznego noszenia nadziaków.
Londyński, renomowany dom aukcyjny Thomas Del Mar Ltd, na czerwcowej aukcji wystawia niezwykle interesujący rysunek związany z opisywanymi wyżej wydarzeniami. Wykonany tuszem na czerpanym papierze, o wymiarach 39,8 x 43,5 cm, przedstawia dokładny wizerunek nadziaka oraz umieszczoną obok inskrypcję w języku włoskim opisującą okoliczności samego zamachu. Obiekt wyceniono na 1200 – 1800 funtów. Jak pisze Hanna Widacka w artykule „Zamach na króla Zygmunta III Wazę”, po samym zamachu ukazały się szybko różne druki ulotne przekazujące relacje na ten temat. Sam moment zamachu, jako jedyna uwiecznia niemiecka akwaforta opublikowana w pierwszym tomie dzieła Hioba Ludolfa „Allgemeine Schau – Bühne oder Welt” (wyd. Frankfurt nad Menem, 1699 r.). Widzimy na niej postać Piekarskiego właśnie z nadziakiem w ręku. Nie wiemy, czy ten niepozorny lecz niezwykle interesujący rysunek oferowany na aukcji jest znany ikonografii tamtych wydarzeń. Chociaż nie przedstawia samego zamachu, a jedynie typ broni w nim użytej, powinien zwrócić uwagę nie tylko bronioznawców. Być może zainteresują się nim Biblioteka Narodowa, Zamek Królewski w Warszawie lub Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.